"Dobrze jest" to zaproszenie do chilloutu. To numer, który przenosi słuchacza tam, "gdzie znaczenia nie ma nic", przywołując na myśl słoneczną Kalifornię: "tych kilka chwil – rzadkie jak raz na sto lat,/ kiedy mogłyby tu rosnąć palmy jak na de Gaullea" – jak rapuje Mi-La. Klip kręcony był w spalonej słońcem Warszawie i świetnie oddaje niezobowiązujący klimat leniwych rymów oraz kojących dźwięków utworu.
Żadnego kokietowania, żadnego uwodzenia. Ona się nie mizdrzy, tylko robi swoje. Zakochana w rapie lat 90. Mi-La ma takie podejście, jak jej idole. Dla niej nie liczy się opakowanie, tylko efekt. A ten jest zaskakujący. Widzisz filigranową brunetkę o twarzy niewiniątka i nie przypuszczasz, że za chwilę z jej ust usłyszysz nienaganny, inteligentny, ale przy tym twardy rap. Moc, technika, charyzma, przekaz, wszystkie te metki, którymi określa się dobrego MC, pasują jak ulał do Mi-Li. Jej rap to emocjonalny i pełen krytyki współczesnej kultury komentarz do świata widzianego jej oczami. 18 czerwca ukazała się jej debiutancka płyta "Miejskie gawędy o miłości i zbrodniach". Album dostępny w dobrych sklepach muzycznych i na iTunes