4 czerwca 2013 r. to (prawdopodobnie) kolejna rocznica jakiegoś ważnego w historii Polski wydarzenia. W Świnoujściu jednak są sprawy ważniejsze. Tutaj wciąż kultywuje się pamięć o państwie, które powstało m.in. dzięki sfałszowaniu wyborów oraz wymordowaniu i poddaniu wszelakim represjom tysięcy polskich obywateli. Za brak zainteresowania rocznicą wolnych wyborów nie należy obwiniać obecnie urzędujących świnoujskich towarzyszy, którzy bez problemu umieliby odnaleźć się na powrót w komunistycznej rzeczywistości. Pozostaje jednak pytanie: Gdzie są Ludzie, którzy swoją odwagą i potrzebą wolności do wyborów z 1989 roku doprowadzili? Wydaje się, że dwie największe partie w polskim parlamencie (mające w swych szeregach ludzi z dawnej opozycji) to dwa organizmy skupione wyłącznie na walce ze sobą, dzięki czemu radośnie egzystują w idealnej symbiozie. W ogólnopolskich mediach triumfy święci tow. Miller. Może odwiedzi Świnoujście? Usłyszymy wtedy nostalgiczne wspomnienia ubiegłej epoki. Była praca, były wczasy pod gruszą, sklepy dla mundurowych, stary przywoził z morza dużo dolarów... i socjal był. Żyło się pani kochana dobrze!
PS. Oczywiście w tym samym czasie w tzw. krajach zachodnich żyło się dużo gorzej, „socjala” nie było i teraz podobno też nie ma.
Z poważaniem
Zapluty karzeł reakcji.