iswinoujscie.pl • Wtorek [21.05.2013, 11:37:39] • Świnoujście
Historia z ludzką twarzą

fot. iswinoujscie.pl
Dzieje ludzkości pełne są dat, faktów, splotów wydarzeń. Historycy uwielbiają przekopywać się przez niezgłębione archiwa, próbują w tej prawdziwej dżungli pamiątek przeszłości odnaleźć sens, prawidła rządzące losami ludzi i społeczeństw. Większości z nas taka analiza jednak nie przyciąga. Historia nie jest ulubionym przedmiotem w szkołach ani modnym kierunkiem studiów. Gdy jednak okazuje się, że w naszym rodzinnym mieście żyli pisarz, łotr, rzeźnik, czy śpiewaczka, a ich historia warta jest nakręcenia filmu, to nagle historia staje się nam bliska i ważna. Uznanie należy się tym, którzy taką lekcję historii potrafią zorganizować. W czasie nocy muzeów Świnoujska Organizacja Turystyczna udowodniła, że można i warto bawić się historią, zwłaszcza ta najbliższą!
Dowodów na potwierdzenie tezy, że historia znacznie lepiej „sprzeda się” w niekonwencjonalnej formule chyba nikt w naszym Muzeum Rybołówstwa nie szukał. Aż nadto argumentów na to dostarczyły miliony odwiedzających podobne placówki w czasie podobnych akcji w Europie i nie tylko. Otwarte było natomiast pytanie czy nasze, wyspiarskie dzieje będą na tyle pasjonujące by ruszyć ludzi z domu. Tłum ludzi w holu i kolejka przed wejściem do budynku przy pl.Rybaka są najlepszą odpowiedzią na to pytanie.

fot. iswinoujscie.pl
Gdy z otwartego okna na piętrze muzeum rozległy się słowa pieśni „Lilly Marleen”(tak odezwał się duch Marleny Dietrich), a na parterze przechadzał się dziedzic pruski z nieodłącznym królikiem-zającem, ktoś mógłby uśmiechnąć się ironicznie z zarzutem kiczowatego pomieszania stylów i epok. A jednak… Tym razem tłum gości doskonale wyczuł o co w tym wszystkim chodzi. Bo na pewno nie o uporządkowane odwzorowanie faktów i zdarzeń przeszłości ile raczej o rodzaj historycznego happeningu, pouczającą zabawę. Na taką zapraszał prezes Piotr Piwowarczyk i słowa dotrzymał!

fot. iswinoujscie.pl
Inicjatywa Świnoujskiej Organizacji Turystycznej miała jeszcze jedną zaletę. Wzajemnie potrafiliśmy udowodnić sobie, że nie jesteśmy miastem do przesady poważnym albo –jak twierdzą niektórzy – smutnym. Uśmiech po spotkaniu z duchami miasta wylewał się na ulice. Nasz fotoreporter uśmiechnął się także gdy Andrzej Pawełczyk-gospodarz Miejsca Sztuki 44 zmieniał się z pomocą małżonki-Agnieszki w dziedzica pruskiego.