- Pracownicy schroniska nakrzyczeli na mnie. Powiedzieli, że nie mam prawa dotykać tego psa, bo nie jest moją własnością – mówiła w rozmowie telefonicznej kobieta.
Gdy nasza rozmówczyni wytknęła pracownikom schroniska, że to ona musiała ratować psa, straszono ją policją. - Powiedzieli mi że jeżeli nie oddam psa to zadzwonią policję. Powiedziałam „Proszę bardzo! Ale najpierw przyprowadźcie tu właściciela” (bo pies okazał się być zaczipowany – red.) - dodała stanowczo.
Mieszkanka Warszowa dodaje, że gdy tylko właściciel pojawi się w obstawie policji i pracowników schroniska, natychmiast skieruje sprawę do prokuratury o znęcanie się nad zwierzęciem.