- Pan Robert Karelus w wywiadzie w Radiu Szczecin stwierdził, że pracownicy schroniska po godzinie 21.30 przyjechali na miejsce. Tak nie było – denerwuje się pani Paulina. - Zadzwoniłam do pana Roberta aby prosić o pomoc. Była godzina 21.30. Pan Karelus rozmawiał z panią Barbarą Michalską. Próbowano podjąć jakieś kroki aby psa stamtąd zabrać. Tak się jednak nie stało. O godzinie 23.00 postanowiliśmy na własną rękę wyswobodzić psa. Obecnie jest u mnie na działce – mówi nasza rozmówczyni.
Rzecznik prezydenta tłumaczył, że pracownicy schroniska pojawili się na miejscu po interwencji zastępcy prezydenta Barbary Michalskiej. - Zbyt późno jednak, ponieważ pies znalazł już w tym czasie schronienie u mieszkanki Warszowa; i tu chciałbym wyrazić moje ogromne słowa uznania dla Pani za duże serce – odpowiedział Robert Karelus.
Rzecznik podkreślił również, że w dniu dzisiejszym w gabinecie Pani Prezydent odbyło się spotkanie z przedstawicielami Zachodniopomorskiego Towarzystwa Praw Zwierząt, które administruje schroniskiem.
- Było ono bardzo merytoryczne, a jego skutkiem będzie na pewno przyjęcie nowych, wspólnych także ze służbami mundurowymi, zasad działania w tego typu sytuacjach. Schronisko nie może tylko z nazwy być instytucją dla bezdomnymi zwierząt. Jego prowadzenie to swoistego rodzaju misja, bardzo ciężka zresztą. Ale musi być prowadzona właściwie i z pełnym zrozumieniem dla mieszkańców Świnoujścia, których krzywda zwierzęcia po prostu boli – podsumowuje rzecznik.