iswinoujscie.pl • Piątek [26.04.2013, 20:23:26] • Świnoujście

Mieszkanka: procedury w schronisku nie działają!

Mieszkanka: procedury w schronisku nie działają!

fot. Adam Strukowicz

Kolejna poruszająca historia, w której świnoujskie schronisko popisało się nieodpowiedzialnością, na szczęście zakończyła się happy endem. Pani Małgorzata Reliszko była świadkiem męczarni kota, który wił się z bólu przy cmentarzu komunalnym. Mieszkanka nie potrafi zrozumieć tego, w jaki sposób działa miejskie schronisko dla bezdomnych zwierząt.

- W sobotę przy cmentarzu byłam świadkiem, gdy zdychający kot wyraźnie błagał o pomoc. Wił się po chodniku, a ludzie obojętnie koło niego przychodzili. Zadzwoniłam do schroniska i do kilku innych służb. W przypadku schroniska usłyszałam ciszę w słuchawce, a inni powiedzieli mi, że to nie należy do ich kompetencji – opowiada w rozmowie z reporterem iswinoujscie.pl pani Małgorzata.

Kobieta, która postanowiła zająć się umierającym kotem, podejrzewa, że zwierze zjadło coś zatrutego. I stąd właśnie jego wielkie cierpienie.

- Obdzwoniłam wszystkich weterynarzy. I w końcu udało się. Dodzwoniłam się do jednej pani, która, mimo iż chora, pozwoliła przywieźć do siebie kota. Podała kotu kroplówki, podano leki. Przychodziłam codziennie, sprzątałam, karmiłam kota. Próbowałam znaleźć mu nowy dom – mówi mieszkanka.

Trzy dni później, w poniedziałek, pani Małgorzata pojechała do urzędu miasta. Chciała dowiedzieć się dlaczego schronisko nie chce przyjąć potrzebującego zwierzęcia.

- Pracownicy schroniska powiedzieli, że nie zabierają dzikich zwierząt, bo dostali odgórny zakaz. Ale ten kot potrzebował pomocy! On umierał! Dopiero po wizycie w urzędzie miasta schronisko podjęło kota. Po dwóch godzinach pracownicy placówki przyjechali po kota i zabrali go do schroniska – mówi nasza rozmówczyni.

To jednak nie koniec poruszającej historii. Pani Małgorzata chciała dowiedzieć się co dalej z uratowanym przez nią kotem. Okazało się jednak, że nie została wpuszczona na teren schroniska, a telefonicznie nie chciano udzielić jej żadnych informacji.

- Nie chcę robić afery. Chciałam po prostu dowiedzieć się, czy z kotem wszystko w porządku, jak się czuje – przyznaje kobieta. - Niestety, nie udzielono mi takich informacji. Stwierdzam, że żadne procedury w świnoujskim schronisku nie działają. Nie ma ponadto nigdzie szczegółowych, ogólnodostępnych informacji jak schronisko powinno działać w przypadku ratowania zwierząt na terenie Świnoujścia.

Niepokojący jest fakt, że mieszkańcy, którzy pomagają potrzebującemu zwierzęciu nie mogą dowiedzieć się co dalej z jego losem.

Źródło: https://iswinoujscie.pl/artykuly/26441/