W wideoklipie zobaczyć możemy samego Stefano, który udaje się do stolicy klubowych szaleństw – leci na Ibizę. Tam nie tylko wypoczywa, ale przede wszystkim rozgrzewa do czerwoności spragnioną soczystych dźwięków publikę! „Somewhere in the sky” to dźwiękowa fuzja nieustępliwych syntezatorów i wybuchowych przejść. Spróbujcie włączyć głośniki lub słuchawki na pełną moc… gęsia skórka gwarantowana! Ten kawałek to zastrzyk czystej, wysokoenergetycznej siły. Swoje muzyczne 3 grosze dorzucił tu także duet Bisbetic. Panowie dodali do pierwotnej wersji potężną linię basu. Ta włoska produkcja bez wątpienia rządzić będzie parkietami tegorocznych imprez.