W Urzędzie Pracy są oferty dla kucharzy, spawaczy, monterów, sprzątaczek, ale także dla asystenta sędziego, specjalisty do spraw zamówień, inspektora do spraw technicznych itp. Urząd miasta z kolei szuka podinspektorów do Wydziału Edukacji, Kultury i Kultury Fizycznej a także Wydziału Księgowości. Prowadzono też nabór do Wydziału Inżyniera Miasta. Nie wpłynęła żadna oferta!
Wielu młodych ludzi woli wyjechać z kraju niż pracować na miejscu. Zwłaszcza – jak sami mówią – w tak małych miastach, jak Świnoujście, które nie ma tylu perspektyw i możliwości, co Szczecin, Poznań czy Warszawa. „Za chlebem” jadą, więc do Irlandii czy Niemiec. Jak mówią, dlatego, że wcześniej nie było wolnych miejsc. Teraz – nawet, jeśli jest praca, to za tak niskie stawki, że nie opłaca się zaczynać.
- Mam wyższe wykształcenie, znam dwa języki – mówi Joanna, która w zeszłym roku skończyła studia. – Nie mam może wielkiego doświadczenia, ale bogatą wiedzę. Wszystkiego można się nauczyć. Wiadomo, że startuje się na niższym stanowisku. Ale jeśli proponują mi połówki czy ćwiartki etatów, albo jakieś umowy zlecenia... Pensja około tysiąca złotych. To coś jest nie tak!
- To już lepiej wyjechać – dodaje Paweł, kolega Joasi, który w Anglii jest od dwóch lat. – Nawet, jeśli na zachodzie nie pracujemy zgodnie z naszym wykształceniem i wyuczonym zawodem, tylko z reguły fizycznie. Ale jeśli po kilku miesiącach bycia barmanem mogę sobie pozwolić na fajne wakacje, zakupy, mam oszczędności, to jak mogę to porównać z „szanowaną pracą w zawodzie”, gdzie trzeba żyć na pożyczkach od pierwszego do pierwszego?