Dopiero czwartkowego poranka pracownicy świnoujskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt zajęli się psiakiem. Suczka rasy beagle od dwóch dni błąkała się w okolicach ulicy Bałtyckiej. Mieszkańcy kilkakrotnie kontaktowali się ze schroniskiem, prosząc o interwencję.
- Zażyczyli sobie 150 złotych, bo inaczej nie przyjadą – mówi oburzony Czytelnik.
Postanowiliśmy zapytać się prezydenckiego rzecznika, czy schronisko może wystawiać rachunki za podjęte interwencje, mimo że na jego funkcjonowanie wydawanych jest rocznie około 340 tys. złotych.
- Schronisko nie posiada kasy fiskalnej i nie pobiera opłat za interwencję - przykładowo - w przypadku przyjazdu po zabłąkanego, bezdomnego psa. To leży w zakresie obowiązków schroniska, za realizację których płaci miasto – tłumaczy Robert Karelus.