Skąd ten zwyczaj w naszej tradycji? Wziął się z ewangelicznego przekazu, według którego Chrystusowi wjeżdżającemu do Jerozolimy, tamtejsi mieszkańcy rzucali pod nogi palmowe gałązki. Stąd też kościelny zwyczaj święcenia, w dniu dzisiejszym gałązek przyniesionych przez wiernych. Co by o tym nie sądzić, jedno pozostaje pewne; palmy przypominają moment, który stanowił przygrywkę do zbawczych wydarzeń – triduum paschalnego. Noszą więc w sobie mieszankę bólu i radości. W porównaniu ze współczesnymi Chrystusowi ludźmi, my jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że wiemy już jak ta bolesna historia się zakończy. Dziś rozpamiętujemy jej bolesną część. To święto, w której ewangelia przedstawiana jest w sposób szczególny – z podziałem na role.
Udział w liturgii Niedzieli Palmowej oznacza zgodę na krzyż, cierpienie z Chrystusem oraz na taką, a nie inną drogę życia. W niektórych parafiach asysta liturgiczna wychodzi na zewnątrz kościoła, a potem procesjonalnie podchodzi do zamkniętych drzwi świątyni, w które następnie kapłan trzykrotnie uderza krzyżem, ukazując w symboliczny sposób, że krzyż otwiera drogę do nieba.
Podczas tego obrzędu śpiewa się antyfonę: „Bramy, podnieście swe szczyty, unieście się odwieczne podwoje, aby mógł wkroczyć Król chwały". Zaraz przy wejściu do kościoła czytana jest Ewangelia o tryumfalnym wjeździe Jezusa do Jerozolimy, a następnie kapłan święci palmy. Później zostają one spalone a popiołem posypuje się głowy wiernych we Środę Popielcową następnego roku.
Początki świętowania liturgii Niedzieli Paschalnej odnajdujemy w Jerozolimie w IV wieku. W tamtych czasach starano się jak najdokładniej odtwarzać sceny z życia Jezusa. Z upływem lat procesje zostały udramatyzowane - w Egipcie na czele niesiono krzyż, w Jerozolimie biskup reprezentujący Chrystusa wjeżdżał do miasta na osiołku.