Przewodnicząca, podobnie jak inne osoby skupione w stowarzyszeniu na sprawę rewitalizacji parku patrzą z goła inaczej. Wanda Czech-Borowska docenia dążenia miasta do zmiany wizerunku zapuszczonego zieleńca w eleganckie miejsce do wypoczynku, w którym zaprojektowano przecież utworzenie miejsca pamięci o jego dawnej historycznej funkcji. Członkinie Towarzystwa Społeczno-kulturalnego Mniejszości Niemieckiej w Świnoujściu podkreślają, że o planach inwestycyjnych miasto informowało od dawna i wtedy, ich zdaniem, był czas na konsultacje i ewentualne protesty. Elke Handke, mieszkająca w Korswandt zastępczyni przewodniczącej podkreśla, że rozumie ból bliskich, który towarzyszy przy takich „odkryciach”, jakich dokonano podczas prac budowlanych na terenie dawnego cmentarza. „Ale ten kto teraz robi raban, miał czas, by przenieść szczątki swoich bliskich. Choć najpierw należałoby ustalić, gdzie szukać grobów bliskich” dodała Elke Handke.
Dla członkiń świnoujskiej mniejszości niemieckiej dziś najważniejsze jest to, że park zmieni swoje oblicze. W ich ocenie raczej hańbiący i niegodny był jego dotychczasowy wizerunek. Margarete Tokarz podkreśla, że raził ją widok pijanych osób, którze w okolicznych krzakach załatwialły potrzeby fizjologiczne. Zauważa, że nierzadko na terenie parku musiała interweniować policja przeganiając z krzaków nocujących tam kloszardów. Członkinie Towarzystwa Społeczno-kulturalnego Mniejszości Niemieckiej w Świnoujściu zdecydowanie wypowiadają się przeciwko niekonsultowanym z grupą wystąpieniom członków stowarzyszenia.
za: Angelika Gutsche "Ostsee Zeitung"