Przebiegunowanie Ziemi to nic innego, jak spadek natężenia pola magnetycznego panującego na naszej planecie. Podobne spadki i wzrosty obserwowane były już wielokrotnie, dlatego też trudno jest powiedzieć, czy obecnie rejestrowany spadek (ok. 10-15% w ciągu ostatnich 150 lat) jest chwilową zmianą czy elementem długotrwałego procesu, w wyniku którego dojdzie do zamiany pól magnetycznych.
Naukowcy z UCLA, Glatzmaier i Paul Roberts, skonstruowali model numeryczny elektromagnetyzmu, płynnego jądra Ziemi, dzięki któremu odkryli, że pole magnetyczne zmienia swój kierunek co 40 000 lat, choć w okresach tej zamiany pole nie zanikało całkowicie, jednak traciło swój charakter i miało różne kierunki.
Skutki takiej zamiany mogą być dla naszej planety dość drastyczne, ponieważ w momencie wielkiego spadku pola nasza "bariera" wokół Ziemi będzie przepuszczała niezmiernie duże ilości promieniowania kosmicznego, wszelkiego rodzaju pyłów etc., co w rezultacie może zakłócić rytm życia na naszej planecie, a przede wszystkim przerwać łączność telekomunikacyjną.
Nie ma żadnych dowodów na to, że dojdzie do zagłady ekologicznej. Chociaż zapaleni naukowcy, kierujący się przepowiedniami, są innego zdania. Według teorii Patrick'a Geryl'a i Gino Ratinckxa - amerykanskich badaczy tego typu zjawisk, co 12 tysięcy lat Słońce przechodzi w fazę "hiperaktywności", powodując na Ziemi wiele negatywnych skutków. W swojej książce "Proroctwo Oriona na 2012 rok" piszą oni między innymi, że według zaszyfrowanych informacji Majów oraz Egipcjan poprzednie przebiegunowanie miało miejsce 9792 lata p.n.e., a skutkiem był gigantyczny potop, który rzekomo zatopił Atlantydę.
Zapowiedzią takiej katastrofy ma być efekt drugiego Słońca na niebie, o którym przepowiadał także Nostradamus. Efekt ten ma wywołać Wenus, która pod wpływem emisji słonecznego promieniowania zamieni się w płonącą planetę.
Do niezwykłej koniunkcji planet ma dojść właśnie 21 grudnia 2012 roku, a cały proces zamiany biegunów ma się rozegrać w ciągu kilkunastu godzin.
Według autorów proces ten nie zajdzie bez "uprzedzenia", ewidentnym przejawem maja być m.in.: "coraz większe napięcia międzyludzkie, coraz częstsze konflikty, katastrofy klimatyczne, huragany, ostrzeżenia przed globalnym ociepleniem są tylko wstępem, preludium do wielkiej symfonii.".
Czy doniesienia lokalnych gazet na temat dziwnego zachowania się zwierząt można zatem ot tak zbyć śmiechem? Jak np. donosi "Dziennik", coraz częściej dochodzi do ataków, jak dotąd płochliwych zwierząt, np. szczupak ugryzł 19-latkę w stopę, na osiedlu w Łodzi zarówno ludzie, jak i psy są atakowane przez kawki, dochodzą do tego ukąszenia niezwykle aktywnych tego roku żmij zygzakowatych czy lisów. Winą obarcza się panujące od wielu dni upały, ale czy one nie stanowią przypadkiem zapowiedzi katastrofy?
Jeśli ktoś oglądał niezwykle przekonujący film "Pojutrze", to tak samo dojdzie do wniosku, że trudno jest zbagatelizować te przewidywania.
Choć sceptyczni dodadzą, że już wiele razy zapowiadano koniec świata, ataki UFO itp. i nic się nie wydarzyło, to czego tym razem mamy się obawiać ... Mają w pewnym sensie słuszność, ale lepiej być na taką ewentualność przygotowanym, jeśli rzecz jasna na taką katastrofę można się przygotować ...
Pozostaje "sprawdzona" metoda uratowania chociażby części ziemskiego istnienia - wybudowanie Nowej Arki Noego.