Nie pierwszy raz zgłasza się do nas mieszkaniec zdumiony zachowaniem listonoszy. Czytelnicy informowali nas już o tym, że doręczyciele często, zamiast doręczyć list do rąk własnych, zostawiają po prostu powiadomienie w skrzynce na listy.
– Nawet, gdy ktoś siedzi cały dzień w mieszkaniu i właśnie na ten list czy niewielką przesyłkę czeka – podkreślają mieszkańcy.
I stąd właśnie, zdaniem mieszkańców, biorą się gigantyczne niekiedy kolejki na poczcie. Pan Tadeusz, nie pierwszy raz dotknięty tym problemem, sugeruje również, aby obciąć pensję doręczycielom, skoro nie do końca wykonują swoje obowiązki.
- Doręczycielowi listów poleconych powinno płacić się za 80 % doręczonych listów adresatom. W tej chwili to doręczyciel dostarcza 80% powiadomień o listach, które wrzuca do skrzynek pocztowych. Pomimo, że jestem w domu, o drugim z kolei liście poleconym dowiaduję się z zawiadomienia rzuconego do skrzynki pocztowej. Powiadomienia takie poczta może przekazać roznosicielom ulotek - taniej wyjdzie – podsumowuje mężczyzna.
Co Wy sądzicie o takim pomyśle? Czy dotknął Was kiedyś podobny problem?