Okazuje się, że ceny w niemieckich „sieciówkach” są niekiedy wyższe od tych, proponowanych przez handlarzy z targowiska.
- Może to też kwestia przyzwyczajenia. Od zawsze wolałam kupować ser, czy wędliny na targowisku, gdy mieszkałam w Polsce. No i tak mi zostało. Mam już swoje lata, ufam ludziom, lubię porozmawiać ze sprzedawcą po polsku. Może to dlatego – zastanawia się pani Janina, mieszkanka z pobliskiego Heringsdorfu, która niemal codziennie odwiedza polskie targowisko.
Młodzi mieszkańcy ze Świnoujścia zdecydowanie bardziej wolą zakupy w popularnych sklepach. - Biorę koszyk, jeżdżę sobie po sklepie i pakuję do niego co mi się podoba. Podjeżdżam sobie na stoisko z wędlinami i wybieram do woli. Jakoś bardziej pasuje mi ta forma kupowania – mówi pan Bartosz.