Na pogrzeb pracownika myjni samochodowej przyszli jego krewni i znajomi. Jak doszło do tego, że mężczyzna przyszedł na „swój” pogrzeb? 41-latek stwierdził, że chwilę wcześniej jeden z jego znajomych powiedział mu, że właśnie trwa ceremonia pochówku jego zwłok. Gilberto Araujo odwiedził więc miejsce, w którym zgromadzili się żałobnicy – czytamy na niewiarygodne.pl.
Ludzie, na widok „denata” reagowali w przeróżny sposób. Jedni, krzyczeli, drudzy uciekali, a jeszcze inni – mdleli.
Jak się później okazało, cała sytuacja była wynikiem najzwyklejszego błędu. Krewni mężczyzny zostali poinformowani o jego prawdopodobnej śmierci, a potem w czasie procesu identyfikacji potwierdzili, że leżące w kostnicy ciało należy do ich bliskiego.