Sytuacja była poważna. Z biura schroniska dla bezdomnych zwierząt zaczęły znikać pieniądze.
- Zostawialiśmy różne sumy na biurku, stoliku, drukarce i okazywało się, że ich nie ma - mówi Alina Celniak, kierownik schroniska.- Początkowo myśleliśmy, że może ktoś je przełożył albo ta osoba je po prostu wzięła. Gdy pytałam, czy zabrała swoje pieniądze, słyszałam „nie, bo ich nie było”.
Zaczęło się prywatne śledztwo. Pieniądze znikały jednak nadal. Nagle wyparowała stówa odłożona na zakupy.
Kto za tym stoi, wyszło zupełnie przypadkiem, podczas sprzątania. Znaleziono bilon i banknoty - całe oślinione. Szybko powiązano to z kotem Klemensem. Nie raz przyłapano go, jak ciągnął po schronisku ukradziony z biura segregator.
- Przecież segregator jest tak duży jak kot! – dziwi się pani Alina.- Kradł ołówki, długopisy. Wszystko, co go zaciekawiło, wynosił. Kiedyś szukaliśmy pieczątki schroniska.
Kot ma półtora roku. Trafił tutaj z interwencji - z braćmi. Karmiony był strzykawką. Pani Alina pamięta, że nikt go nie chciał przygarnąć, bo był brzydki. Bracia - bardziej urodziwi- znaleźli nowe domy. Klemens wypiękniał zaś dopiero, kiedy podrósł. Dziś nie brak chętnych, by go zabrać. Wiele osób popłakało się słysząc odmowę pani Aliny. Kot pozostanie jednak w schronisku.
Klemens uczestniczy też w testach. Kiedy nie wiadomo, jak przyjęty do schroniska pies reaguje na koty, do akcji wkracza Klemens.
- Jest bardzo odważny – przyznaje pani Alina.
Niedawno Klemens znalazł sobie dwa inne koty do towarzystwa.
- Może mieć na nie zły wpływ – mówi pani Alina.