Pomysłem prezydenta na rządzenie miastem jest brak pomysłu, stąd cykliczna obecność w świnoujskich władzach dyletantów których jedyną wartością jest wiara we własną nieomylność, jak w przypadku zastępców prezydenta. Czy tych którzy z powodów moralnych, tak jest takie słowo, nie powinni zajmować żadnych publicznych stanowisk. Czyli emerytowanych politycznych oficerów oraz działaczy, funkcjonujących jako wyrzut sumienia braku dekomunizacji. Taki czerwony szaniec, który każdej niedzieli zgodnie z laicką ideologią, melduje się w pierwszych kościelnych ławkach aby przyjąć komunię. Skansen emerytowanych sekretarzy partyjnych i oczadziałych wojskowych świetlicowych.
Dziesięcioletnie zatwardzenie magistrackie skutkuje brakiem pomysłu na rozwój miasta, idiotycznym planem przestrzennym dla dzielnicy nadmorskiej i awanturami przy uchwalaniu kolejnych. Gazoportem który błyskawicznie przekształca się w port nad którego funkcją nie mamy żadnej kontroli. Brakiem tunelu i nadziei na jego powstanie. Bezmyślną i kosztowną budową centralnego układu komunikacyjnego, który za pięć lat trzeba będzie przebudowywać z powodu bezmyślności projektantów. Nowymi dziurawymi drogami i rozsypującymi się ścieżkami rowerowymi z jedno kadencyjnym terminem przydatności. Zadłużonym szpitalem. Basenem Północnym czyli niefunkcjonalnymi cementowymi hektarami, bez zaplecza i pomysłu na funkcjonowanie poza sezonem. Brakiem wsparcia nielicznych świnoujskich przedsiębiorstw, jak choćby Morskiej Stoczni.
Sztandarową inwestycję, most karsiborski, spokojnie można wpisać do kolejnego rankingu, głupoty dekady w kategorii: jak za pomocą 100 milionów zablokować na najbliższe pięćdziesiąt lat rozwój turystyki wodnej z powodu budowy zbyt niskiego mostu w dorzeczu Świny.
Dziesięcioletnie zatwardzenie, to w efekcie miasto starych i dla starych, miasto suwaków, narciarzy i balkoników made In Germany. Zresztą jedyna rozwojowa gałąź świnoujskiego przemysłu, źródło złotych zębów, łańcuchów i sygnetów. Gdy wszyscy starzy Niemcy poumierają to trzeba będzie Świnoujście zamknąć.
Dziesięcioletnie zatwardzenie powoduje że młodzi bezpartyjni wyjeżdżają, a ci którzy jeszcze pozostali, zrobią to niebawem. To wyspy, na których regionalnym sportem jest nie żeglarstwo tylko piłka, nawet nie wodna tylko nożna. Wyspy, gdzie festiwale kultury poważnej przyjeżdżają z Niemiec a z Polski objazdowe chałtury, będące okazją do parad fryzur miejscowej inteligencji i prezentacji w konkursie botoksu miesiąca. Miasto, które tylko dlatego ma posłankę, że wiedzę czerpie z telewizji i kolorowych gazet które mówią o pożyciu aktorek. A opozycja, tak głęboko się okopała że teraz albo nie umie, albo się boi wyjść z okopów.
Słowem, dupa.
Janusz Żmurkiewicz przebimbał czas prosperity i łatwo dostępnych funduszy unijnych. Nie można w nieskończoność sprzedawać, o czym przekonają się jego następcy, potrzebne są inwestycje. I nie można ich mylić, jak notorycznie czyni prezydent, z obowiązkami. Czyli równymi drogami, chodnikami, funkcjonującym szpitalem, wodociągami bądź nowym skwerkiem z kwiatkami. Ciekawe ile miejsc pracy, pomijając stanowiska w urzędzie, stworzyły prezydenckie inicjatywy? Świnoujście to ludzie, nie układ towarzyski, czego Janusz Żmurkiewicz nie rozumie. I jeśli w przyszłości będzie pamiętany to nie jako ten który, nie wybudował tunelu, ale ten który skłócił mieszkańców miasta, utrudniał obywatelska aktywność oraz inicjatywę. I to jest największa szkoda którą ten pan wyrządził miastu.
Ochódzki