Dorożek w Świnoujściu jest mnóstwo. 150 zarejestrowanych. I jak mówią sami dorożkarze, kilkadziesiąt więcej - tych nielegalnych. Większość, jeśli oczywiście nie jeździ po mieście - stoi przy granicy.
- Tam jest dla nas parking. A właściwie był - mówi pan Stanisław, jeden z dorożkarzy. - Był duży, aż pod las i wszyscy się mieściliśmy. A teraz nie ma jak tutaj stanąć.
Dorożkarze skarżą się, że to ich jedyne źródło utrzymania i muszą codziennie pracować, wożąc turystów.
- Moglibyśmy stać na parkingu koło Baltony - mówi jeden z dorożkarzy. - Tam jednak wciąż stoją samochody tych, co handlują nielegalnie. Gdyby straż miejska przegoniła ich a urząd dał im inne miejsce, (bo ludzie też muszą zarobić), to my byśmy tam mogli stać.
Zarówno jednak handlowcy, jak i urzędnicy a także mieszkańcy przy okazji tego tematu mówią, że problem dorożek to nie tylko miejsca parkingowe.
- Jest ich za dużo na tak małe miasto - mówi Joanna Waliszewska, która mieszka na osiedlu Posejdon. - Poza tym dorożkarze nie dbają ani o te pojazdy ani o zwierzęta.
- Smród, brud i ubóstwo - tak można opisać sytuację dorożek w naszym mieście. Nikt tego nie pilnuje. A jeszcze będą im parkingi stawiać! Najpierw niech uporządkują ten problem.