iswinoujscie.pl • Wtorek [04.09.2012, 07:55:37] • Świnoujście
Łzy Chios

Jarosław Molenda z mastyksową wodą sodową.( fot. Jarosław Molenda
)
Media kilkanaście dni temu informowały o wielkich pożarach, jakie ogarnęły niektóre rejony Grecji. Okazuje się, że na wyspie Chios przebywał świnoujski pisarz i podróżnik Jarosław Molenda, który był świadkiem rozgrywających się tam wydarzeń. Oto co przekazał portalowi iswinoujscie.
Podróż na Chios – mówi świnoujski globtroter – miałem zaplanowaną prawie od roku, bo z takim wyprzedzeniem można kupić stosunkowo tanie bilety lotnicze. Była to moja kolejna wyprawa w celu zebrania materiałów do następnej książki z cyklu opowieści o roślinach, które na stałe zadomowiły się w życiu człowieka. Tematem jednego z rozdziałów będzie mastyks i jego rola nie tylko w historii Chios, która to wyspa słynie z jego produkcji od tysięcy lat (ba, teraz w sklepach można kupić nawet mastyksową wodę sodową). Pistacja, z której pozyskuje się cenną żywicę – zwaną też „Łzami Chios” – to typowy przykład rolniczej monokultury rzutującej częstokroć na egzystencję całych miast, a niekiedy nawet państw. Jak kończy się takie uzależnienie od jednej rośliny, świadczą choćby dzieje ziemniaka i XIX-wiecznej Irlandii, kiedy to zaraza zniszczyła niemal wszystkie uprawy, co doprowadziło do śmierci głodowej wielu Irlandczyków (drugie tyle musiało udać się na emigrację – więcej na ten temat w książce „Rośliny, które zmieniły świat”).

Łzy Chios( fot. Jarosław Molenda
)
Podobny kataklizm spotkał Chios w latach 80. ubiegłego wieku, kiedy to 2/3 plantacji mastyksowych pochłonęły pożary. Praktycznie dopiero na początku tego stulecia produkcja mastyksu wróciła do normalnego poziomu. Choć pistacja to właściwie krzew, a nie drzewo, to i tak trzeba wiele lat czekać, aż będzie nadawała się do eksploatacji. Troskę i obawę o swój los wyczuwam w spojrzeniach i ruchach Greków spotkanych na dworcu autobusowym, zwłaszcza że z powodu rozszerzającego się pożaru zawieszone zostały połączenia z wioskami i miasteczkami w głębi wyspy. Od czasu do czasu rusza jakiś autobus po otrzymaniu komunikatu, że żywioł akurat nie zagraża na danym odcinku drogi.

Kryształki żywicy z drzewa pistacia lentiscus.( fot. Jarosław Molenda
)
W związku z tym panuje straszliwy rozgardiasz. Mimo to pasażerowie ze stoickim spokojem przyjmują tasowanie autobusami przez kontrolera ruchu, który robi to z wdziękiem zawodowego szulera karcianego w Las Vegas.