Władysława Zielińska, od dwunastu lat bezrobotna chciała założyć firmę krawiecką. Zajmowałaby się krawiectwem ciężkim. Skończyła szkołę krawiecką. Szyje w domu. Przez pewien czas pracowała w zakładzie przy ulicy Piastowskiej. Firma upadła, a pani Władysława została bez dokumentów, że w niej pracowała.
Powiatowy Urząd Pracy nie chce świnoujściance przyznać 18 tys. złotych na zakup specjalnej maszyny do szycia i samochodu, którym mogłaby dostarczać towar. Jeden z powodów odmowy to brak doświadczenia.
- Odpowiadano mi, że nie mam dokumentów potwierdzających kwalifikacje – mówi Głosowi Szczecińskiemu pani Władysława. - No nie mam, bo mój zakład pracy zlikwidowano... Że nie mam doświadczenia w krawiectwie ciężkim. Takiego zakładu pracy tutaj nie było. Pada też zarzut, że nie pracowałam. Gdybym pracowała, nie potrzebowałabym pomocy Urzędu Pracy. Napisano mi też w odmowie, że mają mniej pieniędzy na taką pomoc. A z tego co wiem, pieniądze ciągle zostają i przechodzą na kolejny miesiąc.