Agnieszka Mikołajczak • Poniedziałek [17.09.2007, 00:07:28] • Świnoujście

Chory na muzykę – rozmowa z Markiem Pędziwiatrem

Chory na muzykę – rozmowa z Markiem Pędziwiatrem

fot. Artur Kubasik

Jeśli skromność i talent idące ze sobą w parze są najlepszą receptą na to, by w jakiś sposób zaistnieć pozostając przy tym sobą oraz wciąż rozwijać własne umiejętności, to ten człowiek z pewnością może uchodzić za prawdziwy i namacalny przykład i wzór w tej dziedzinie.

Gdy w grę wchodzi jakiś koncert, po prostu siada przy fortepianie i gra wkładając cząstkę własnej duszy i serca w każdy z dźwięków. O początkach przygody z muzyką, miłości i pasji do niej oraz co nieco o sobie samym rozmawialiśmy z Markiem Pędziwiatrem.

Agnieszka Mikołajczak: Na początku jeśli pozwolisz cofnijmy się trochę w czasie. Kiedy po raz pierwszy Marek Pędziwiatr powiedział sobie: " Chcę tworzyć muzykę/chcę być muzykiem..."?
Marek Pędziwiatr:
To było tak, że styczność z klawiszami miałem właściwie od urodzenia. Zawsze było gdzieś w domu to pianino, po prostu sobie stało... i w zasadzie już od pierwszej klasy szkoły podstawowej uczęszczałem do Szkoły Muzycznej, ale to był bardziej taki przymus. Wówczas wytrzymałem do trzeciej klasy i zrezygnowałem, ponieważ była to dla mnie jednak zbyt duża presja. W ten sposób zrobiłem sobie przerwę z graniem, chociaż nadal od czasu do czasu podchodziłem do pianina i coś tam sobie pogrywałem. W końcu nadszedł taki czas, że poczułem to sam, stwierdziłem, że czuję tego "bluesa" i mogę dalej coś z tym zrobić. Potem nadszedł czas tworzenia zespołów, no i w sumie tak się to wszystko zaczęło.

A.M.: Czym jest dla Ciebie muzyka, traktujesz ją wyłącznie jako swoją pasję, czy jest to dla Ciebie coś znacznie więcej?
M.P:
Na pewno nie jest to tylko pasja. Oczywiście jest to coś więcej. Ciężko jednoznacznie określić, po prostu jest ze mną od urodzenia i zawsze była czymś wyjątkowym w moim życiu i na pewno zawsze będzie. Jest to z pewnością coś więcej niż pasja, powiedziałbym nawet, że to miłość.

Chory na muzykę – rozmowa z Markiem Pędziwiatrem

fot. Artur Kubasik

A.M.: Czym się kierujesz tworząc własne utwory i koncepcje muzyczne, co Cię inspiruje?
M.P:
Moja własna muzyka jest inspirowana zazwyczaj jakimś zdarzeniem w moim życiu. To jest moment, chwila... ta muzyka powstaje spontanicznie. Np. coś się dzieje w moim życiu, odczuwam to i jestem w stanie przelać to wszystko na klawisz lub coś czego nie jestem w stanie wyrazić słowami, potrafię wyrazić muzyką...

A.M.: Wielu młodych ludzi podobnie jak ty zajmuje się tworzeniem muzyki, niektórzy nawet kształcą się w tym zakresie. Czy według Ciebie młodzi artyści z mniejszych miejscowości mają szansę na to, by się wybić i zaistnieć w świecie muzyki?
M.P:
Z pewnością jest to możliwe, ale zazwyczaj w grę wchodzą tutaj jakieś znajomości, kontakty... nawet jeśli ktoś naprawdę jest wybitny ale nie jest przebojowy, nie potrafi śmiało i otwarcie pokazać tego, co potrafi, to takiemu człowiekowi będzie bardzo trudno wybić się z takiej mniejszej miejscowości. Myślę, że mi się udało, bo miałem dużo szczęścia.

A.M.: W Świnoujściu jesteś postacią rozpoznawalną, wiele osób zna twoje nazwisko i kojarzy muzykę, którą tworzysz, niektórzy wręcz twierdzą, iż masz ogromny talent i wróżą ci prawdziwą karierę. Ktoś chyba nawet kiedyś zapowiedział cię na scenie jako "przyszłość polskiego jazzu" Co o tym sądzisz i jaki jest Twój stosunek do tego typu opinii?
M.P.:
(śmiech) Nie, ja zdecydowanie traktuje to wszystko z dystansem. Na pewno nie czuje się "przyszłością polskiego jazzu", ponieważ wiem, że jeszcze wiele mnie czeka i wiele muszę osiągnąć. Uczymy się przecież i rozwijamy własne umiejętności przez całe życie.

Chory na muzykę – rozmowa z Markiem Pędziwiatrem

fot. Artur Kubasik

A.M.: Marek Pędziwiatr poza muzyką na co dzień zajmuje się, interesuje...?
M.P.:
Wszystko obraca się głównie wokół muzyki, ale oczywiście oprócz tego lubię sobie czasem pograć w kosza, poczytać jakiś dobry kryminał. Poza tym, aby zabezpieczyć się na przyszłość studiuje w Szczecinie filologię angielską pod kątem uzyskania zawodu nauczyciela. Języki obce zawsze szły w parze z muzyką w kategorii moich zainteresowań i pasji, zresztą można się o tym przekonać słuchając moich tekstów, jest w nich bardzo dużo "angielszczyzny".

A.M.: Twoim niedoścignionym idolem, autorytetem jest...?
M.P.:
Oczywiście jest to osoba ze świata muzyki: Charles Mingus - amerykański muzyk jazzowy, który grał zarówno na kontrabasie, jak i na fortepianie. To jest właśnie to, do czego chciałbym dążyć, opanować te dwa instrumenty. Aktualnie jednak skupiam się w całości na fortepianie. To ten instrument pochłania niemal całą moją uwagę i czas.

A.M.: Wspólnie z Filipem Wójtowiczem i Radkiem Dobke tworzycie formacje "Windmark Trio". Kto wpadł na pomysł połączenia sił i jak wam się razem współpracuje?
M.P.:
Formacja ta, podobnie jak wszystko co tworze powstała spontanicznie. Ja poznałem Radka, zaczęliśmy współpracować, trochę kombinowaliśmy, staraliśmy się wspólnie zgrać, zharmonizować... Potrzebowaliśmy perkusisty, a w Świnoujściu niestety perkusistów jest mało, szczególnie "tych co czują". Okazało się, że Filip jest naprawdę dobry w tym co robi, szybko się uczy i przede wszystkim czuje tą muzykę, potrafi się do niej dopasować.

A.M.: Czy planujesz stworzenie jakiegoś własnego nagrania, może nawet czegoś na miarę płyty?
M.P.:
Oczywiście, że tak. Poza jazzem tworzę również muzykę sesyjną, mam w domu takie małe własne studio. Ogólnie mówiąc lubię łączyć różne gatunki muzyki, korzeniem jest oczywiście jazz, ale w grę wchodzą tu również funk, hip hop, reggae. Głównie w tym kierunku staram się działać, chciałbym nagrać taką typową sesyjną płytę. Ostatnio udało mi się wspólnie z "Windmark Trio" nagrać demo w jazz club "Centrala". Zamierzamy porozsyłać je po różnych klubach w Polsce, żeby móc się gdzieś załapać i zagrać jakiś dobry koncert.

A.M.: Na zakończenie może zdradzisz nam datę najbliższego koncertu?
M.P.:
Przykro mi, ale niestety na razie takowa data nie istnieje, ponieważ Filip wyjeżdża na studia, ja również się uczę, więc raczej ciężko byłoby nam to wszystko pogodzić i zgrać się.

A.M.: Dziękuję za wywiad i życzę dalszych sukcesów.

Źródło: https://iswinoujscie.pl/artykuly/2238/