Nie przeniosą się na zielony rynek, bo tam nie ma miejsca.
- I nikt tam nie chodzi- mówi jeden ze sprzedawców. – Tutaj zawsze Niemcy kupowali. Teraz trochę się dziwnie robi, jak Niemcy widzą, że nagle zabieramy towar i chowamy. Przyjeżdża straż. Każe się zwijać. Ale samochodem mogę sobie stać. A co mam w aucie, nie ich sprawa.
- Od zawsze tu byliśmy. Co miastu to przeszkadzało ?- pyta jedna z kobiet.- Mam kraść? Na zielony rynek nie pójdę, bo za pawilon musiałabym zapłacić 8 tysięcy. Ja nie mam takich pieniędzy. Kto da mi kredyt, jak jestem bezrobotna?
Zdaniem handlujących na parkingu, w miejscu, w którym stoją, powinien powstać rynek. Można by też wrócić do handlu na chodniku.