Aż dwa zastępy straży pożarnej przyjechały do pożaru w budynku poczty. Sygnał o dymie wydobywającym się z piwnicy strażacy otrzymali od przechodzącej kobiety. Co najśmieszniejsze, pracownicy poczty o pożarze nie wiedzieli.
fot. Edmund Papski
Lekkomyślność przechodnia była powodem wtorkowej interwencji straży pożarnej przed budynkiem poczty w centrum miasta. Zapaliły się papiery w piwnicy – prawdopodobnie od niedopałka papierosa.
Aż dwa zastępy straży pożarnej przyjechały do pożaru w budynku poczty. Sygnał o dymie wydobywającym się z piwnicy strażacy otrzymali od przechodzącej kobiety. Co najśmieszniejsze, pracownicy poczty o pożarze nie wiedzieli.
fot. Edmund Papski
- Weszłam do środka i podchodząc do okienka zakomunikowałam pani, że pali im się poczta. Pani rutynowo odpowiedziała, że nie może mnie teraz przyjąć bo rozmawia przez telefon – śmieje się kobieta, która poinformowała o incydencie. - Dopiero, gdy powtórzyłam drugi raz, pracownica zareagowała.
fot. Edmund Papski
Wezwano straż pożarną. Na miejsce przyjechała też policja. Strażacy od środka otworzyli piwnicę i przez blaszane okno wystawili wiaderko ze spalonymi papierami.