Tabliczki informującej o zakazie palenia raczej trudno nie zauważyć – wisi przy wejściu tuż obok innych znaków zakazujących m.in. handlu obnośnego czy wprowadzania zwierząt. W budynku wyznaczono też tzw. palarnie, w których zakaz nie obowiązuje. Pomimo tego widok niektórych z radnych z zapalonym papierosem na którymś z korytarzy to wcale nierzadka sytuacja. Prawdziwą plagą jest natomiast palenie we wnęce przy podjeździe dla osób niepełnosprawnych – po kilku takich wizytach palaczy z pomieszczenia bucha dym podobny do gorącego powietrza wydobywającego się z sauny.
- Zwyczajnie psują atmosferę – mówią pół żartem, pół serio petenci odwiedzający Urząd Miasta. – Wizyta w urzędzie i tak większości z nas nie kojarzy się zbyt miło, a tu jeszcze ten wszędobylski dym. Skoro już chcą się truć, to niech robią to w palarniach albo na zewnątrz. Nie wszyscy mają ochotę na wdychanie dymu, nie wspominając już o tym, że bierne palenie jest tak samo szkodliwe jak czynne.
Żeby sprawdzić, czy niestosowanie się do tego rodzaju zakazów jest przypadłością tylko świnoujskich samorządowców postanowiliśmy skontaktować się z urzędnikami naszego miasta wojewódzkiego.
- W całym Urzędzie Miasta Szczecina obowiązuje oczywiście zakaz palenia, a dla palaczy wyznaczone są specjalne strefy, w których zakaz ten nie obowiązuje, tzw. palarnie. – mówi przedstawiciel tamtejszego Biura Prasowego. – Samorządowcy stosują się do tego przepisu, szczerze mówiąc nie widziałem żadnego z radnych ‘na dymku’ w niedozwolonych miejscach, nie słyszałem też nigdy by któryś z nich otrzymał jakieś upomnienie. Jestem mocno zdziwiony informacją, że nie we wszystkich miastach sytuacja ma się tak samo.
No cóż, wypada tylko brać przykład z góry.