Festiwal „Wyspy Umajone” był sukcesem, i to na kilku płaszczyznach.
Niewątpliwie najważniejszy jest artystyczny wymiar wydarzenia, które pozwoliło przedstawić i pokazać wielu twórców o wyspiarskich korzeniach. I tych, którzy w Świnoujściu żyją. Taka była idea festiwalu, która odwoływała się do pojęcia zakorzenienie. Akceptowani byli wszyscy, twórcy muzyczni, plastyczni, literaci, poeci, tancerze, aktorzy, i nie wiek artysty decydował o uczestnictwie w festiwalu, a wyłącznie skala talentu. Skromne środki finansowe rozpięte pomiędzy ośmioma dniami, nie pozwoliły na zaproszenie wszystkich zainteresowanych uczestnictwem w projekcie. Festiwal udowodnił, że pomimo różnic potrafimy współpracować, tworząc wspólną wartość. W polskiej przestrzeni społecznej to nadal rzadkość. To także aktywizacja i docenienie lokalnego środowiska artystycznego, które, z różnych przyczyn, z trudnością zdobywa należną sobie pozycję w mieście. Wyspy Umajone przełamują to, i wyraźna akceptacja ich idei, przez wiceprezydent Joannę Agatowską jest dobrą oznaką na przyszłość.
Kolejna płaszczyzna to promocja Świnoujścia, festiwal był znakomitym remedium na brak dobrej pogody. Pozwalając wielu turystom ciekawie spędzić czas podczas koncertu, na wystawie, lub w trakcie teatralnych pokazów. Wyspy Umajone to dobry pomysł na miejską kulturę rozumiany jako integracja, ale też świetna reklama miasta. Nie możemy tego zaprzepaścić. Idea warta jest kontynuacji, co udowodniły znakomite prezentacje uczestników.
Organizatorzy