- Na początek skupmy się na gotowaniu. Czy jest jakiś składnik potraw, którego Pan nie toleruje?
- Hmmm, takiego konkretnego składnika to chyba nie ma. Ale praktycznie nie jadam słodyczy. Nie używam słodkiego. Nie pcham się tam, gdzie się daje, albo robi słodkie...
Oczywiście w swoim życiu parę razy musiałem przygotować i podać deser. Ale mam na to prostą metodę: sałatki owocowe albo dobre lody z dodatkiem owoców. To proste i szybkie rozwiązanie. Osobiście ze słodkiego to lubię delikatne owocowe musy.
- A bez jakiego składnika nie wyobraża Pan sobie gotowania?
- Tu odpowiedz jest bardzo prosta: bez czosnku! Czasem mówię, że dodaje go do wszystkiego. No może za wyjątkiem kawy i herbaty.
Uwielbiam czosnek. Uważam, że rewelacyjnie pasuje do mięs i do ryb, również do warzyw. Mam jeden ciekawy przepis na czosnkową nalewkę, dobrą na przeziębienie.
W równych proporcjach mieszamy wódkę i spirytus. Do tego dodajemy naprawdę dużo czosnku i ostrej papryczki czuszki. Odstawiamy, żeby się przegryzło.
Jak zaczyna drapać w gardle to sobie nalewamy kieliszek takiej nalewki i od razu robi się lepiej.
- Dużo Pan podróżuje po Polsce. Czy zdarza się Panu czasem jadać w tak zwanych fast foodach?
- Nie jadam tam. Ale nie dlatego, że jestem wrogiem takiego jedzenie. Nie jadam ze względu na swoją tuszę. Ciągle się odchudzam.
Jak już jem to chcę by to było coś naprawdę dobrego. Kalkuluję. Jedzenie tego typu jest bardzo kaloryczne, a mi szkoda kalorii z mojego dziennego limitu na coś takiego. Wolę inne dania.
Oczywiście czasem tracę te cenne kalorię na przykład na paluszki do piwa. Ale staram się kontrolować...
- Jak już jesteśmy przy szybkim jedzeniu... Ile czasu potrzebuje Pan by wyczarować obiad albo kolację?
- Szczerze? 20 minut. Ale to dlatego, że mam w domu naprawdę duże zapasy. Zawsze więc znajdę coś, z czego można wyczarować danie. Gdyby nie te zapasy to pewnie nie byłoby to takie proste.
- Powiedzmy, że znajomi dzwonią, że wpadną za pół godziny... Co Pan robi? Wstawia wodę na herbatę?
- Cóż, mamy ze znajomymi taką niepisaną umowę, że jak do mnie przychodzą to zawsze dostaną coś dobrego na ząb. Na wstawianiu wody na herbatę się więc nie skończy. Nawet jeśli mam tylko dwa kwadranse, to coś tam zawsze wymyślę.
Jeden z takich szybkich, ale efektownych pomysłów to befsztyk na grzance. Grzanka, choć to się może komuś wydać dziwne, to idealny pomysł na podanie mięsa. Aromatyczny sok z upieczonego mięsa wsiąka w grzankę...
Generalna zasada jest taka, że najwięcej czasu zajmuje robienie dodatków, czyli ziemniaków, makaronów. Jeśli z nich zrezygnujemy, to oszczędzamy sporo czasu. Do tego prosta sałatka i gotowe!
- Załóżmy, że spotyka Pan absolutnego ignoranta kuchennego. Od czego zacząłby Pan jego kulinarną edukację?
- Od jajek. Nie żartuję. Jajka dają nieograniczone możliwości. Najpierw jajka po wiedeńsku, moje ulubione. Mam taką swoją ekspresową metodę na takie jajka. Do małego naczynia dodaję odrobinę masła, soli i pieprzu. Wstawiam na chwile do kuchenki mikrofalowej. To jeden z niewielu przypadków kiedy z niej korzystam. Do wody wkładam jajka. Gotuję na trochę mniej niż miękko, tak, żeby się ledwie ścięły. Wbijam do naczynia i razem z nim wstawiam jeszcze na chwile do wody, w której się gotowały jajka. Gotuje tyle by nabrały odpowiedniej konsystencji, czyli dla mnie lekko ściętej, a dla mojej żony bardziej tak, by białko było całkiem ścięte a żółtko płynne. Znam takich, którzy po poznaniu tej metody na jajka, robią je teraz codziennie na śniadanie.
- A jak już hipotetyczny uczeń nauczy się robić jajka po wiedeńsku?
- Idziemy dalej tą drogą. Krok następny to jajecznice i omlety z różnymi dodatkami. Na przykład hiszpański z warzywami, albo mój ulubiony z tuńczykiem. Wystarczy do omletu, który już się na patelni lekko ścina, dodać kawałki tuńczyka. Może to być tuńczyk w oleju lub w sosie własnym. Wszystko zależy od gotującego. Można smak omletu wzbogacić kawiorem. Tak, tak można też robić omlet z kawiorem.
Cóż, o daniach z jajek moglibyśmy rozmawiać godzinami. Gdy jesteśmy przy jajkach, to jeszcze jedna ważna uwaga: Warto zadbać o naprawdę dobre jaja, najlepiej takie wiejskie. Różnica w smaku jest naprawdę duża.
- Czyli, dobre składniki to podstawa sukcesu?
- Oczywiście. Jakość składników decyduje o ostatecznym smaku potrawy. Najlepsze są świeże ekologiczne produkty: jajka, mięso, warzywa. Jeśli nie mamy do nich dostępu, to wybierajmy takie najmniej przetworzone. Tak będzie nie tylko smaczniej ale i zdrowiej.
Maciej Kuroń
dziennikarz i publicysta kulinarny. Z wykształcenia historyk i absolwent podyplomowych studiów gastronomicznych w USA. Prowadził i występował w wielu programach telewizyjnych związanych z gastronomią. Autor kilku książek kulinarnych, w tym "Kuchni Polskiej. Kuchni Rzeczypospolitej Wielu Narodów”.
Tym, którzy lubią Macieja Kuronia i jego kulinarne pomysły polecamy stronę internetową: www.kuron.com.pl.