Kocie budy miały zniknąć natychmiast. Wspólnota jest przekonana, że wraz z nimi wyniosą się z podwórka koty.
Mieszkańców denerwuje dokarmianie zwierząt, pozostawione jedzenie i koci zapach.
Kotów jest tam kilkanaście. Było- 30. Monika Biedulewicz z dawnej Fundacji "Kocia Dolina" mówiła nam, że części zwierząt udało się znaleźć dom. Te co zostały, nie nadają się do adopcji, a przy bloku na Kołłątaja są od zawsze, bo uważają, że to ich teren.
Podobnie mówił niedawno „Głosowi Szczecińskiemu” Robert Karelus. Rzecznik prezydenta przyznawał, że koty upodobały sobie ten teren i lepiej,żeby tam pozostały, bo przydadzą się na targowisku miejskim, które tam powstanie.
Monika Biedulewicz podkreśla, że dzikie koty należą do miasta i według prawa miasto za nie odpowiada