Paulina Olsza: Jak wygląda przykładowy dzień w schronisku?
Alina Celniak : Zanim otworzymy całe schronisko dla odwiedzających następuje wypuszczanie psów na wybiegi. W międzyczasie podajemy chorym zwierzakom leki, opatrujemy je, sprzątamy ich boksy, roznosimy karmę, znowu wypuszczamy na wybiegi. Pracownicy schroniska jeżdżą też na interwencję, bywa że nawet kilka razy dziennie ludzie dzwonią do nas z prośbą o przyjazd. Część z tych alarmów bywa nieuzasadniona i czas, który moglibyśmy poświęcić zwierzętom jest w ten sposób marnotrawiony. Oprócz tego pomagamy też ludziom w znalezieniu nowego domu dla ich zwierzaka – jeździmy, robimy zdjęcia i staramy się działać poprzez Internet. Generalnie jednak każdy dzień niesie ze sobą coś nowego i nigdy nie jesteśmy do końca w stanie przewidzieć tego, co będzie się działo.
P.O.: Wakacje to okres, w którym porzuconych zostaje najwięcej zwierząt...
A.C : To prawda. Najczęściej wyrzucane są wtedy psy staruszki – zwierzę było kochane, rozpieszczane, a gdy wszyscy się z nim pobawili postanowiono się go pozbyć. Psy wyrzucane są koło promów, przywiązywane do drzew w lasach lub po prostu podrzucane pod bramę schroniska. Niejednokrotnie nie tylko pomagamy wrócić im do zdrowia, ale wręcz walczymy o ich życie. Właściciele takich zwierząt czują się bezkarni, myślą, że nie dojdziemy do tego, kto postanowił pozbyć się zwierzęcia. Nic bardziej mylnego. Mamy swoje bazy danych i prędzej czy później jesteśmy w stanie dotrzeć do każdego „przyjaciela psa”. Tyle razy powtarzamy ludziom, żeby nie wyrzucali swoich podopiecznych, nie skazywali ich na życie w klatce, które czyni je nieszczęśliwymi. Przyjdź, powiedz dlaczego nie możesz dłużej zajmować się zwierzęciem, a my pomożemy znaleźć adoptera, który gotowy jest obdarzyć to stworzenie miłością i należną mu opieką. Po psiaki przyjeżdżają do nas nawet ludzie z odległych terenów Polski oraz zagranicy, głównie Niemiec. Szukamy domów także dla zwierzaków, które nie są z naszego rejonu (Świnoujścia), ale na drodze pewnych wypadków trafiły do nas. Dla każdego zwierzęcia pobyt w schronisku to więzienie, część z nich po tym, co spotkało ich ze strony ludzi nie chce żyć.
P.O.: Co dzieje się z właścicielem, któremu udowodni się znęcanie nad zwierzęciem?
A.C.: Wszystkie przypadki zgłaszamy na policję, która bada sprawę od podszewki.
P.O.: Nie tak dawno bardzo głośno mówiło się o konflikcie schroniska ze świnoujskimi Towarzystwami Opieki Nad Zwierzętami. Jak wyglądają teraz stosunki pomiędzy schroniskiem a towarzystwami?
A.C.: Nasłano na nas około 40 kontroli, które odniosły odwrotny skutek niż ten, którego chyba spodziewali się członkowie towarzystw. Okazaliśmy się wzorowo prowadzoną placówką, a nie miejscem kaźni zwierząt. Oczywiście podczas każdej wizyty urzędników towarzyszyły nam nerwy, ponieważ te kontrole zwyczajnie przeszkadzały nam w pracy – gdyby nie one moglibyśmy znacznie więcej czasu poświęcić zwierzętom. Motywem postępowania obydwu towarzystw były chyba pieniądze – wielokrotnie słyszeliśmy wypowiedzi osób z towarzystw, które mówiły, że schronisko powinno płacić za to, że znajduje się tu, gdzie się znajduje. Celem Towarzystw Opieki Nad Zwierzętami jest opieka nad tymi stworzeniami, a nie bitwa o środki finansowe. Podsumowując to, co się działo i dzieje zacytuję słowa przedstawicieli Towarzystwa: „Po trupach, ale wam to schronisko zabierzemy”..
P.O.: Ilu podopiecznych znajduje się w tym momencie pod opieką schroniska?
A.C.: Około 80.
P.O.: Ile osób zajmuje się zwierzętami? Korzystacie Państwo z wolontariatu?
A.C.: Wolontariuszy zatrudniamy jedynie do wyprowadzania psów. Wiąże się to z faktem, że taka osoba musi być odpowiedzialna, poza tym psa trzeba znać, oswoić go ze sobą, poznać jego zachowania i reagować na jakiekolwiek odbiegające od normy zachowania, by np. jak najwcześniej rozpoznać chorobę. Jeśli chodzi o normalne zatrudnienie to jest nas 8 osób.
P.O.: Jest Pani zadowolona z lokalizacji schroniska?
A.C.: Warunki są idealne – jest cicho i spokojnie. Jeśli mogę tylko na coś ponarzekać to na wielkość schroniska. Bardzo przydałyby się nowe wybiegi, ale zdaję sobie sprawę z tego, jakie to kosztowne.