Po ostatnich kontrolach, mężczyźni oferujący zakup podrobionych pił, zmienili strategię działania.
- Chodzą nadal, tyle że w niedzielę. Wyraźnie nabijają się z naszej straży miejskiej. To śmieszne, że urząd jest bezradny – śmieje się jeden z mieszkańców.
Warto też dodać, że żaden z kontrolowanych przy ulicy Wojska Polskiego „pilarzy” nie otrzymał mandatu, bo przy żadnym z nich nie znaleziono towaru. - Na widok obklejonego samochodu straży miejskiej i niebieskich "kogutów" chowają piły w las, albo za samochody. Ludzie to widzą, strażnicy nie - podsumowuje mieszkaniec.