Handlowcy odpowiedzieli na zaproszenie prezydenta zjawiając się w Urzędzie Miasta w niezwykle silnej grupie. Pomimo niezwykle łagodnego i miłego powitania ze strony Andrzeja Szczodrego wiadomo było, że spotkanie nie będzie należało do łatwych, bowiem interesy obu stron są sprzeczne, a sprawę dodatkowo zaognia jeszcze brak zrozumienia urzędników dla trudnej sytuacji dzierżawców.
Przypominamy w skrócie: Do 15 września miasto musi udostępnić niemieckiej spółce UBB tereny od granicy do ulicy 11 Listopada, w przeciwnym razie możliwe będzie wstrzymanie na tę inwestycję środków unijnych. Decyzja ta zapadła już w 2003 roku, a 3 lata później, w marcu 2006 roku podjęto uchwałę zgodnie, z którą cały teren zostaje przekazany na 30-letnią dzierżawę niemieckiej spółce. Miasto zobowiązało się do zaproponowania handlowcom alternatywnych miejsc do dalszego prowadzenia działalności gospodarczej. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że działania Andrzeja Szczodrego ograniczyły się do zaproszenia na spotkanie udziałowców lub właścicieli prywatnych targowisk. Miasto ze swojej strony nie zrobiło nic, aby pomóc handlowcom – o wybudowaniu nowych stoisk nie ma na razie, co marzyć, bo wystąpiono dopiero z wnioskiem o pozwolenie na budowę, proponowane przez prywaciarzy stoiska są według handlowców nieatrakcyjne i oznaczają mniejsze dochody przy wyższych niż dotychczasowe opłaty. Zanim nowe miejsca zostaną oddane do użytku, a będzie to pod koniec listopada, drobni przedsiębiorcy zmuszeni są, więc albo do zaprzestania działalności, albo do płacenia wysokich w porównaniu do ich dochodów opłat prywatnym dzierżawcom.