Na nic zdały się sporadyczne mandaty wystawiane przez strażników miejskich i rekwirowanie sprzętu. Na ulicach wciąż widzimy mężczyzn wciskających piły - jak sami zapewniają – w atrakcyjnej cenie. – Oferują kupno piły mechanicznej do cięcia drewna za 250 złotych – powiedział w rozmowie z nami jeden z kierowców. - Tymczasem taka podróba kosztuje co najwyżej 60 zł.
Handlarze, aby rozwijać swój biznes, nie oferują kupna towaru jedynie na ulicy. Zaczęli chodzić również po mieszkaniach. - Póki chodzili tylko po ulicach to pal ich licho. Teraz potrafią na bezczelnego pukać do drzwi! – denerwuje się mieszkaniec z ul. Bursztynowej.
Nielegalny handel rozkwitł na dobre. Walkę z „pilarzami” nasi strażnicy przegrali. – Niejednokrotnie handlarze pokazali, że w nosie mają przepisy i straż miejską. - Panowie ze SM są chyba bezsilni. Kto więc ma zrobić z tym porządek? – podsumowuje nasz Czytelnik.