Nie ma prawie przeładunku, z którego by się nie pyliło, ale w lutym pracownicy latarni już nie wytrzymali. Oczy mieli czerwone jak króliki. Do tego swędzenie skóry. Od smrodu z przeładunku w Porcie Handlowym bolała ich głowa. I wszędzie był ten koszmarny pył.
- Wszystko zasypane jest grubą warstwą pyłu – mówili. - Ci, którzy pracują przy rozładunku na statku chodzą w maskach, specjalnych kombinezonach i okularach ochronnych na oczy. Dowodzi to temu, że substancja może zagrażać również zdrowiu.
Do tego z latarni uciekali turyści, bo kto chce się podczas zwiedzania wybrudzić?
Sprawę przeładunku sprawdza teraz Inspektorat Ochrony Środowiska Morskiego