- Właściciele punktów gastronomicznych często niechętnie spoglądają na tych, którzy chcą skorzystać z toalety – kontynuuje mieszkanka. - Nawet jeżeli zapłaci się te kilka złotych za skorzystanie z ubikacji, to i tak człowiek czuje się nieswojo.
Dziwi fakt, że przy tak dużym kompleksie marketów (na jednej ulicy dwa duże sklepy) nie ma żadnej publicznej toalety. Co najdziwniejsze – nie ma jej nawet na stacji UBB!
- Nigdzie nie można się, za przeproszeniem, wysikać. Pół biedy jeśli to dziecko spotka pilna potrzeba. Na malucha można przymknąć oko i pójść z nim gdzieś w krzaki. Ale dorosła osoba? To nie wypada... - podsumowuje nasza rozmówczyni.