Już na początku czerwca ubiegłego roku świnoujscy strażnicy wytypowała kilka miejsc na mapie naszego miasta, w których ustawiono znaki D-51. Kierowcy byli przekonani że lada moment mogą spodziewać się również i fotoradarów. Po tych jednak ani śladu.
Zgodnie z przepisami, jeżeli w miejscu gdzie ustawiono znak nie ma fotoradaru, to tabliczka musi zniknąć. - Jeżeli w danej chwili nie będziemy wykonywać pomiaru, znaki zasłonimy – zapewniał wówczas Adam Waś, komendant świnoujskiej SM.
Tymczasem niebieskie tabliczki wciąż widnieją na ulicach, czego nie można powiedzieć o fotoradarach. – To strata pieniędzy. Taki jeden znak kosztuje około tysiąca złotych. Jeżeli przemnożymy to przez ilość wszystkich ustawionych znaków, to wyjdzie pokaźna sumka. Jak się okazuję – wyrzucona w błoto – podkreśla jeden z kierowców.
Sposobem na zakrycie tabliczek miały być czarne worki, bo zdejmowanie czy przenoszenie ustawionych już znaków wiązałoby się z dodatkową papierkową robotą. W żadne sposób nie rozwiązano jednak tej kwestii.
- Żyjemy na wyspach. One chyba rządzą się swoimi prawami. Pewnie nikt się tym nie zajmie – dodaje nasz rozmówca.