Do wypadku drogowego doszło w poniedziałek, 26 grudnia. Jadący na służbę do Pomorskiego Dywizjonu Straży Granicznej w Świnoujściu st. bosm. SG Sebastian Grzesiak zauważył rozbite w rowie auto.
- Funkcjonariusz SG uwolnił zakrwawionego mężczyznę z pasów bezpieczeństwa, a gdy ten zaczął samodzielnie oddychać zajął się około dwuletnim dzieckiem, które nie oddychało. Okazało się, że dziecko miało w buzi coś, co blokowało mu oddech (mógł to być smoczek albo guma do żucia). Starszy bosman Grzesiak usunął przeszkodę i dziecko zaczęło oddychać – informuje ppor. SG Andrzej Juźwiak rzecznik prasowy komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku.
Przybyli na miejsce ratownicy medyczni i strażacy zajęli się poszkodowanymi. Dziwi fakt, że na pomoc poszkodowanym ruszyły tylko dwie osoby. Mimo, że zdarzeniu przyglądał się tłum gapiów, jedynie st. bosm. SG Sebastian Grzesiak i przejeżdżający drogą sanitariusz wojskowy pomogli.