Dr Józef Pluciński • Poniedziałek [31.10.2011, 00:50:50] • Świnoujście
Uznamskie drogi
W okresie jesieni lub wiosennych roztopów droga zamieniała się w grzęzawisko. ( fot. Archiwum autora
)
W odcinkach poprzednich przedstawiłem stan dawnych pomorskich dróg i działania zmierzające do ich ulepszenia a w gruncie rzeczy zbudowania. Ne inaczej jak na całym Pomorzu, było też na wyspach Uznamie i Wolinie.
Także tu niemal do połowy XIX wieku istniały tylko piaszczyste dukty, wywodzące się jeszcze z wieków średnich. Do ich utrzymania zobowiązani byli odpowiednimi przepisami mieszkańcy leżących przy nich wiosek.
Dla rozwoju portowego Świnoujścia, od początków XIX wieku siedziby władz powiatowych i zyskującego zwolna na rozgłosie kurortu, sprawą niezwykle ważną było dobre połączenie z całą wyspą i stałym lądem. A tymczasem, transport towarów inaczej niż droga wodną, w okresie przed zbudowaniem kolei, był często niezwykle skomplikowanym przedsięwzięciem.
Pocztowe zaprzęgi pokonywać musiały wąskie, piaszczyste dukty. Fot. Andre Kaiser, Internet.( fot. Archiwum autora
)
Najważniejszą drogą lądową była wówczas ta, prowadząca dzisiaj do przejścia granicznego na Garz. Jej znaczenie polegało m.in. na tym, że od połowy XVIII wieku był to szlak szybkiej poczty konnej do i ze Świnoujścia. Zaczynała się ona tam, gdzie były wówczas granice miasta, tj. w rejonie obecnego bazarku na Grunwaldzkiej i dalej biegła na zachód piaszczystą, wąską wstęgą, wzdłuż dzisiejszej ulicy Grunwaldzkiej do Garz. Od tej miejscowości droga wiodła już inaczej niż dzisiaj mianowicie wzdłuż Zalewu Szczecińskiego do osiedla Ost Klüne i miasteczka Usedom, no a już stamtąd na przeprawę promową przez Pianę w rejonie Zecherin. Obecnie zbudowany jest tam most nad Pianą a wtedy wedle potrzeb kursował prom linowy. Kolejnym ważnym etapem było miasto Anklam, skąd już pocztę i pasażerów dyliżansu transportowano w odpowiednie kierunki. Ta sama droga, którą znamy jako wprawdzie niezbyt szeroką, ale dobrze utrzymaną i uczęszczaną, w opisywanym okresie była jedynie piaszczystym, miejscami trudnym do przejechania duktem.
Przed 200 laty przez wiele lat najpewniejszą komunikację z wyspą zapewniał stateczek „Princessin Elizabeth”.( fot. Archiwum autora
)
Miało też ówczesne Świnoujście połączenie z Ahlbeckiem, wąska, biegnącą wśród lasków i wydm ścieżką. Przecinała ona przez dzisiejsze ulice Chopina, Matejki a potem wiodła wzdłuż nadmorskich wydm do Ahlbecku i Heringsdorfu. Zważywszy, że miejscowości te wówczas „diabeł ogonem zakrywał”, nie było to żadne połączenie ze światem. Na przedłużeniu obecnej ulicy Rycerskiej prowadziła ścieżka do Korswandt i tam się już kończyła. Według krążących wówczas legend na drodze tej samotny wędrowiec mógł spotkać, naturalnie o północy, zjawę z pękiem kluczy u pasa. Oczywiście spotkanie takie, z małymi wyjątkami, nie kończyło się dobrze dla człowieka. Podobny charakter i znaczenie miała droga do wsi Karsibór, położonej na półwyspie o tej samej nazwie, nie oddzielonej wówczas od wyspy Uznam, dzisiejszym Kanałem Piastowskim. Podobnie jak na drodze do Korswandt i tu podróżnym dawały się ponoć we znaki przeróżne strzygi, błędne ogniki czy zmory.
Mając tylko takie połączenia drogowe, było Świnoujście bardzo często przez wiele tygodni niemal całkowicie odcięte od świata. Szczególnie dotkliwie odczuwano to podczas częstych wówczas srogich zim, dużych opadów śniegu, czy długotrwałych ulew, czyniących piaszczyste dróżki nieprzejezdnymi.