- W tych „kopertach” nie chodzi przecież o jakieś wymyślone wygodnictwo – mówią nasi rozmówcy. – Jeśli ktoś jest inwalidą, to musi stawać autem jak najbliżej miejsca gdzie zamierza się udać. Chodzenie bowiem takim ludziom sprawia więcej kłopotu niż pełnosprawnym.
Pan Edmund Ulewicz z Zagłębia Miedziowego jest inwalidą pierwszej grupy. Przy Żeromskiego znalazł tylko dwa wyznaczone dla inwalidów miejsca. Jego zdaniem powinno być ich pięć.
- W innych miastach jest więcej przy tak dużych ulicach – wyjaśnia, podając przykład Kołobrzegu czy Kłodzka.