Czytelnik zwraca uwagę na „noclegownię”, jaką urządzili sobie bezdomni przy budynku, gdzie jakiś czas temu funkcjonowało muzeum (ul. Wyspiańskiego).
- Fetor od tego całego legowiska rozchodzi się po całej okolicy – narzekają mieszkańcy. –Tym bardziej, że bezdomni sprowadzają tam coraz więcej rzeczy. Zaczęło się od materaca, a teraz są reklamówki, odpadki po jedzeniu i oczywiście fekalia… Dokoła pełno much i robactwa.
Nasi rozmówcy podkreślają, że miasto wydaje mnóstwo pieniędzy na pomoc dla osób bezdomnych.
- Wyremontowano budynek i tam powinno się ich przenosić – wyjaśnia jeden z mieszkańców.
Problem w tym, że w tego typu placówkach naczelną zasadą jest trzeźwość. I bardzo dobrze. Inaczej schronisko zamieniłoby się w melinę.
- W takim razie opiekunowie powinni ich zachęcać, albo może nawet wyznaczyć jakiś miejsce i przymusowo ich tam zabierać na leczenie – proponuje jeden z mieszkańców.