- Dwa dni temu razem z rodziną wybraliśmy się do Parku Zdrojowego. Wracając musieliśmy skorzystać z toalety i ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu okazało się, że otwarty jest nowo wybudowany szalet miejski. Kolejnym wielkim zaskoczeniem okazało się to, że za skorzystanie NIE trzeba płacić (pytałam dwukrotnie) – opisuje nasza Czytelniczka.
Jednak jak się okazało po chwili szalet miejski jest bezpłatny nie dla wszystkich.
- Przyjezdni, którzy pytali o płatność za toaletę (pewnie nie liczyli, że coś w Polsce może być darmowe) byli przez panią obsługującą owy obiekt kasowani – wyjaśnia Czytelniczka. – W toalecie nawet jednej z pań zwróciłam uwagę, że toaleta jest podobno niepłatna na co ona odpowiedziała, że kolejny raz już korzysta z szaletu i za każdym razem płaciła.
Mieszkanka zastanawia więc czy pani pracująca w szalecie (z ramienia UM) jest tak uprzejma, że nie kasuje mieszkańców (ale jak ich rozpoznaje?) czy perfidnie zarabia na osobach nieświadomych braku opłat?