- Kiedyś były rowy melioracyjne, zbiorniki, specjalne zasuwy – wymienia jedna z mieszkanek. - Pamiętam z czasów dzieciństwa jak pracownicy melioracji, którzy mieszkali w domu przy ulicy Krzywej dbali o te rowy, sprawdzali je. Nie było problemu z zalewaniem, a przecież deszcze padały tak samo jak i teraz - dodaje.
Miasto, sprzedając kolejne tereny pod zabudowę, z czasem burzyło system odwadniania zasypując rowy.
- Na przykład te, na których postawiono budynki przy byłym przejściu Garz – opowiada jeden z mieszkańców. - Tam zbierała się woda, która teraz nie ma gdzie spływać i wlewa się ludziom do domów na Mazowieckiej.
- Wszędzie stan wód gruntownych jest tak duży, bo woda, która nie ma gdzie spływać, wybija do piwnic i domów – dodaje inny z naszych rozmówców.
Zwłaszcza, że nowe domy buduje się na bazie dokumentów, które opracowywano, kiedy były jeszcze rowy melioracyjne i system odprowadzania wody dobrze działał.
Z naszych informacji wynika, że miasto stara się o unijne dotacje, aby odtworzyć przedwojenny system odprowadzania wody. No cóż - lepiej późno niż wcale...