- Pies rzucił się na mnie rozrywając moje okrycie – opowiada kobieta. – Pies miał dzięki Bogu kaganiec, ale siłę jego uderzenia czuje do dzisiaj na zebrach.
Właściciel odciągnął groźnego psa od kobiety i zaczął tłumaczyć, że nie posiada przy sobie dokumentów ani żadnych środków, które mogłyby pokryć koszty zniszczonej garderoby. Jedynym świadkiem tego zdarzenia była dziewczyna, szła z mężczyzną.
- Gdy wyciągnęłam telefon by powiadomić policje mężczyzna zabrał psa i zaczął się oddalać – mówi nasza Czytelniczka. - Przecież to istny skandal, tyle się mówi o niebezpiecznych psach, które rzucają się na ludzi, nie wspomnę już o dzieciach pogryzionych przez takie bestie!