Temat poruszaliśmy kilka dni temu. Od tego czasu telefony w redakcji się urywają. Dzwonią nasi Czytelnicy oburzeni, że Świnoujściu, mieście które – jak tłumaczą – rzadko ma 40 tysięcy mieszkańców - ze względu na turystów i kuracjuszy (zwłaszcza, że ci ostatni są przez okrągły rok) nie ma izby wytrzeźwień.
Policjanci, którzy dostają zgłoszenie do leżącego na ulicy człowieka nie mogą być pewni czy przyczyną jest tylko alkohol czy aby nie jakaś choroba lub wypadek.
Wzywają więc pogotowie. Ratownicy nie mają wyjścia. Pijanych muszą zawozić do szpitala.
- Na izbie przyjęć jest niemożliwy smród. Ci „pacjenci” są często agresywni – mówi personel szpitala.