Do awantury doszło w nocy w kamienicy przy ul. Hołdu Pruskiego. - Wyzywali mnie od k...w i szmat. Grozili, że mnie spalą. Nie otworzyłam im jednak. Ale zabarykadowałam drzwi fotelem. Hałasy jednak trwały nadal. Przez wizjer zobaczyłam jak mój mąż trzyma zapalniczkę. Podpalili mi drzwi - mówiła pani Małgorzata.
Mąż pani Małgorzaty nie pamiętał jak to dokładnie było bo był pijany. - Może i jej groziłem ale nie pamiętam tego za bardzo - mówił mężczyzna. Niewiele też potrafił powiedzieć syn, który często pije i odurza się klejem. Pani Małgorzata nie była zadowolona z wyroków, które usłyszeli członkowie jej rodziny.