Jak pamiętamy mecz stał na może wysokim poziomie taktycznym ale emocji dostarczył niewiele i raczej nie będzie się o nim opowiadać wnukom. Pozycja w tabeli, skład, rola gospodarza, wyznaczony cel, presja wyniku - wszystko to będzie motywowało piłkarzy Piasta. Co poza ambicją i walecznością będzie sprzymierzeńcem wyspiarzy? Być może tradycja. Wprawdzie to będzie dopiero druga potyczka tych zespołów ze sobą ale wspomijmy sezon ubiegły. Wszystkie mecze z pretendentami do awansu mającymi za sobą grę w ekstraklasie (Widzew, Górnik, Pogoń) kończyły się remisami - raz 1-1 i raz 0-0. W tym sezonie ich role przejęły ŁKS i Piast i jesienne mecze w Świnoujściu w tym sezonie również kończyły się takimi wynikami. Zatem powinniśmy przywieźć z meczu z Piastem wynik 1-1.
A realnie? Z grą jak w ostatnich 135 minutach na pewno nie ma co marzyć o wielkim sukcesie. Ale przy pełnej koncentracji, dyscyplinie taktycznej, walce od pierwszej minuty do ostatniej czasu doliczonego, dobrej dyspozycji indywidualnej zawodników i łucie szczęścia korzystny wynik na pewno jest możliwy. Skoro można było jesienią 2008 po porażce u siebie pokonać na wyjeździe Zagłębie Lubin to czemu teraz nie miałoby być możliwe pokonanie Piasta? Zwłaszcza, że gliwiczanie też nie mają najlepszej serii. Tej wiosny wygrali tylko jeden mecz - na samym początku 2-0 z Odrą, potem były remisy z GKS Katowice i ŁKS a przed tygodniem sensacyjna porażka w Ostrowcu.