Nie wiadomo co stało się w areszcie. Nie jest to ciężkie więzienie, więc bunty i wielkie bijatyki raczej nie wchodzą w grę.
fot. iswinoujscie.pl
W piątek późnym wieczorem (około godziny 23.00) ratownicy pogotowia zabierali jednego z zatrzymanych ze świnoujskiego aresztu. Razem z nim pojechał strażnik. Oczywiście po to, aby przypilnować więźnia, żeby pod pozorem potrzeby udzielenia opieki medycznej nie czmychnął.
Nie wiadomo co stało się w areszcie. Nie jest to ciężkie więzienie, więc bunty i wielkie bijatyki raczej nie wchodzą w grę.
fot. iswinoujscie.pl
- Czasem są to zwyczajne sprawy jak złe samopoczucie – mówi jeden ze strażników, który jest już na emeryturze. – Niekiedy zdarzały się też jednak próby samookaleczenia, aby wyrwać się z celi. Chociażby do szpitala.