Świr dnia (fot. Dominika Trębacz)
Pewnie myślicie, że zaraz wyleje deszcz krytyki na głowę publiczności, złożonej, o czym trzeba pamiętać głównie z wczasowiczów, albo, że zaraz nastąpi ulewa niekończącej się krytyki pierwszego dnia FAMY. Hmm, Fakt, na scenie Muszli Koncertowej było nieco smętnie, choć można by rzec – emocjonalnie. Było nudnawo, ale powiem - doniośle.
Najwierniejsza publika (fot. Dominika Trębacz)
Było spokojnie, z drugiej strony z duszą. Prawda jest taka, że jakoś tak smutno Ci młodzi śpiewali. Może po prostu Muszla Koncertowa to nie miejsce na poważne ballady, bluesowe kawałki, czy utwory zaangażowane religijnie, może nie ta godzina, może nie to powietrze? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
Najbardziej przywiązana do siebie para
Świr dnia! Najseksowniejszy świr parady (fot. Dominika Trębacz)
Ogólnie było całkiem w porządku. Studencki, zwariowany korowód przyciągnął rzeszę „oglądaczy”. Muszla Koncertowa także przyciągnęła rzeszę. I jestem przekonana, że ta rzesza wybrałaby te piosenki, piękne, liryczne, poetyckie i ogólna rozrywkę dla duszy, gdyby nie inwazja komarów.
To one przepędziły, co niektórych, żeby nie powiedzieć wielu. Ci, którzy zostali albo wyposażeni byli w odpowiednie preparaty, albo byli pozapinani od stóp do głów, albo pod humorem, albo mają gorzką krew, albo grubą skórę, a może właśnie skórę wrażliwą, bo im się podobało.
Nie będę rozstrzygać, co naprawdę przepędziło tych ludzi z Muszli. Przyjmijmy wersję z komarami za ostateczną przyczynę przerzedzenia tłumów. Dla potwierdzenia tej teorii i ogólnie dla zagrzania do boju, niniejszym krótka rymowanka.
Bo nie ma jak małe zabicie komara wieczorową porą.
Gdy Ci smutno i źle
Gdy Cię trema spala
Zabij komara
Gdy Cię żal zasysa
Gdy Cię ból rozwala
Zabij komara
W niepogodę, gdy leje
Że żar się wypala
Zabij komara
Gdy wściekłość Cię zalewa
Gdy przykrywa fala
Zabij komara
Bo takie małe chlap lekiem jest na wszystko
Takie małe siup i czujesz, żeś człowiek
Pan, władca, drapieżnik
Był komar. Jest trup.
Dominika Trębacz