Obiecywał, że się zmieni i rozpocznie leczenie. Ale - jak wiadomo - oszustowi ufać nie można nigdy. Tym razem pochodzący z Kostrzynia w Wielkopolsce megaoszust zawitał do zielonej szkoły w Goreniu niedaleko Włocławka.
- Mówił, że jest profesorem dendrologii i przyjechał tutaj prowadzić badania. Szybko wzbudził naszą sympatię. Był elokwentny i wygadany. Wydawało się, że zna wszystkich w okolicy i wie na temat miejsca, w którym mieszkamy więcej niż my sami - relacjonuje spotkanie z 50-letnim Benedyktem K. kierowniczka ośrodka.
Tym razem mężczyzna próbował się wkupić w łaski poznanych ludzi oferując załatwienie toreb dla dzieci. Jednej z pracownic ośrodka obiecywał robić co rano kakao. Błyszczał też wiedzą o przyrodzie. - Mówił, że widział w pobliskim lesie ślady łosia. Zdziwiłam się bo sama jestem przyrodnikiem i dobrze wiem, że łoś lubi mokre tereny a ten las jest suchy. Megaoszust upierał się jednak przy swoim a ja nie chciałam się z nim sprzeczać bo w końcu twierdził, że jest profesorem - mówi kierowniczka schroniska.
Kierowniczka postanowiła poszukać więcej informacji "na temat niezwykłego człowieka". - Nigdy nie sprawdzałam swoich gości. Ale ktoś kto podawał się za profesora dendrologii, psychologii, pułkownika, dowódcę komandosów a nawet uzdrowiciela wydał mi się tak ciekawy, że uznałam, że na pewno są na jego temat jakieś publikacje w internecie. Byłam więc bardzo zdziwiona gdy okazało się, że pan Benedykt nie jest tym za kogo się podaje! - mówi kierowniczka.
Policja nie chciała pomóc kobiecie (mężczyzna nie jest poszukiwany a fakt, że posługuje się sfałszowanymi dokumentami funkcjonariuszy nie obchodził) więc ta zadzwoniła do redakcji iswinoujscie.pl. Po telefonie od nas megaoszust opuścił Goreń Duży. - Mam nadzieję, że człowiek ten pójdzie się leczyć. W gruncie rzeczy nie jest groźny i jest mi go żal. Ktoś powinien się nim zaopiekować - dodaje kierowniczka ośrodka.