Mieszkanka wspomina, że podwyżka została wprowadzona z dnia na dzień.
- Po 15 minutowej konsultacji, kiedy przyszło do zapłaty za wizytę pani doktor powiedziała „50 złotych”, po chwili poprawiając się, dodała „och, teraz podrożało, więc 100 złotych” – opisuje sytuację nasza Czytelniczka. – Dzień wcześniej moja znajoma zapłaciła u tej samej lekarki 50 złotych, później kolejni pacjenci też byli podobnie kasowani. Stąd wniosek, że pani doktor stosuje swoisty cennik wg własnej oceny wyglądu pacjenta, ale czy wygląd jest równoznaczny z grubością portfela? Jestem tym faktem mocno zbulwersowana.
Niestety wszystko drożeje. Z początkiem roku i za artykuły w sklepach i za usługi musimy płacić więcej. Czy jednak podwyższenie stawki za wizytę o sto procent to nie przesada?