Jeszcze kilka miesięcy temu obiecywaliśmy sobie spotkanie. Nie przyjechała jednak na jubileusz 60 – lecia szkoły. Tłumaczyła to względami rodzinnymi, ale dziś już wiemy, że nie czuła się najlepiej. Wiele miesięcy zmagała się z chorobą, której człowiek pokonać wciąż jeszcze nie potrafi. W naszej pamięci pozostanie jednak jako wspaniały nauczyciel i prawdziwy przyjaciel swoich uczniów. Profesor Nierzwicka po prostu nie potrafiła się gniewać. Najwymyślniejsze psoty swoich wychowanków znosiła ze zdumiewającą cierpliwością. Dziś może być nam nawet wstyd, że nadużywaliśmy tej wyrozumiałości, a Ona za nas znosić musiała cierpkie uwagi „na dywaniku” dyrekcji...
A potem, na lekcjach… W klasie dostaliśmy to, czego w niejednej szkole próżno szukać; zauroczenie wiedzą o własnym języku, ojczystą literaturą, głębokim humanizmem.
Cztery lata nauki w Liceum minęły zanim zdążyliśmy się obejrzeć. Ale Ona była nadal z nami, przeżywając życiowe sukcesy i porażki każdego z nas. Nie zdołamy się odwdzięczyć za Twoje serce i wyrozumiałość. Chyba, że gdzieś tam, w lepszym świecie…
Profesor Lidię Nierzwicką z żalem żegnają dziś jej uczniowie, wychowankowie, koleżanki i koledzy – nauczyciele i dyrekcja Liceum Ogólnokształcącego im. Mieszka I – szkoły, w której uczyła w latach 1973 – 2001. Od 1990 roku była także dyrektorem „Mieszka”.