A mógł spokojnie pracować na stoczni, szlifować wały, remontować silniki albo pływać po świecie. Tymczasem wędzi rybę i sprzedaje ją z pirackim zacięciem. Bo przede wszystkim – jest piratem i to niezwykłym. Służy miastu, które jak się wydaje – najchętniej wysłałoby go na bezludną wyspę. Tyle tylko, że takich u nas nie ma…

fot. Sławomir Ryfczyński
- „Wszystko zaczęło się w 2004. Konstrukcja, na której wystartowałem w zawodach w pływaniu na bele – czym tak spodobała się jurorom” - wspomina.
Na decyzji zaważył też niecodzienny strój. Wygrał. Czując swoją siłę uznał się „jedynym piratem na wyspie”. Już na plaży usłyszał zaproszenie od władz do stałej współpracy. Nikt nawet nie przypuszczał wówczas jaki był prawdziwy powód dla którego przywdział strój pirata… Józek Łopata;
- „Wszystko by nie myśleć o tej wódzie” przyznał wkrótce potem w rozmowie z dziennikarzem. I dziś też przyznaje, że alkohol to był jego największy problem. Dlatego wśród swoich najlepszych przyjaciół na pierwszym miejscu wymienia terapeutkę Anetę Całus
- „Pomogła mi podnieść się z samego dna!” – mówi z rozrzewnieniem.
– „Tego nie mogę zapomnieć”, zapewnia. Pani Aneta pomogła zerwać z nałogiem i realizować najważniejszą, „życiową misję” Józka. Promocji miasta poświęcił się bez reszty. Od 2004 roku nie opuszcza okazji by pojawić się w, przeżartym morską solą stroju. Z przepaską na oku i flagą Jolly Roger stawia się – jak na rozkaz – na „Neptunaliach” i innych dużych imprezach. Zachęciła go do tego nie tylko własna wola ale także władze miasta. Po wspomnianym konkursie w pływaniu na bele – czym prezydent osobiście deklarował „angaż” dla pirata. To już jednak przeszłość, o której najwyraźniej w magistracie najchętniej by zapomniano. Jak potrzeba pirata to MDK zamawia czystych i „profesjonalnych” np. z Kołobrzegu . Józek poszedł w odstawkę. Teraz nie ma już nawet gdzie mieszkać:
- „ Nie poddam się tak latwo !” mówi i przy każdej okazji pojawia się na plaży albo w mieście.
Z nieodłącznym sztandarem „pirackiego Świnoujścia”. Ostatnio poczuł, że może mieć także inny cel w życiu;
- „Moim największym marzeniem jest teraz założyć rodzinę”. Odkąd Łopata uświadomił sobie, że nie che już żyć w samotności, rzecznik prezydenta ma więcej spokoju. Wcześniej Józek – pirat był częstym w biurze Roberta Karelusa
- „Bo pan Robert to mój wielki przyjaciel” – wyznaje Łopata. Dzięki rzecznikowi wiedział gdzie i kiedy może pojawić się w czarnym stroju. Teraz staje w tym samym stroju za barem w „Kei”. Jest szczęśliwy, że ma pracę.
Od pewnego czasu – trochę mniej widoczny, przegląda „Kontakty”. Kilka dni temu wyznał;
- „Kupiłem gazetę, poznałem dziewczynę. Teraz kupię róże i jadę do Szczecina ! Bo tak naprawdę to chyba najbardziej w życiu chciałbym mieć rodzinę i pomagać ludziom, którzy
– tak jak kiedyś ja sam – nie mogą oderwać się … od kieliszka.